Po nie rowerowym dniu (wcale nie zmarnowanym) przyszedł czas na konkretniejszą jazdę. Zdjęcia robione czym robione, więc jakość mizerna.
Ponownie zawitałem rowerem w Czechach, to piękny kraj, szczególnie podziwiany na rowerze. Super asfalty, pełno cyklotras i ładne widoki, cóż więcej potrzeba do szczęścia?
Velká Deštná 1115 m n.p.m. – najwyższy szczyt Sudetów Środkowych
Na zjeździe pobiłem rekord prędkości - 71.31 Szczerze to jakoś nie chce mi się wierzyć w 78 na MTB jak co poniektórzy raczą wypisywać. Przy kadencji 130 na blacie 48 i koronce 11 ledwo co przekracza się 70 km/h. Przy standardowych 44x11 prędkość 75 km/h jak sądzę była by osiągalna przy kadencji 140-150. Na zjeździe o min 10-12%.
Od ostatniej mojej wizyty w tamtejszym lesie nie padało, więc myślałem, że błoto trochę przeschło. Nic bardziej mylnego, błoto jeszcze większe niż ostatnio, musiało padać. Często jest tak, że w centrum miasta nie pada, a na obrzeżach owszem.
Wyjeżdżam w góry, nie będzie mnie więc do końca sierpnia, wpisów również. see you
Dawno w nim nie byłem. Okazało się, że ktoś zaorał pole między odrą, a lasem i przejazd przez nie stał się ciekawy. Bród na mokradle nie wysechł, jednak można wreszcie przejść na drugą stroną suchą nogą po workach z piaskiem. Trzy razy przejechałem singlem. Drogi w lesie mocno zarosły od powodzi.
W drodze powrotnej z blizanowic wiatr w twarz. Mimo tego nogi podawały i trzymałem 30 na liczniku. Mogę wreszcie powiedzieć, że jestem w lepszej formie, niż rok temu :)
Nie wiem dlaczego, ale ta muzyka mnie ostatnio prześladuje:
Szybki dojazd do lasu, następnie pokręciłem się po nim przez godzinkę. Parę fajnych podjazdów i zjazdów, do tego piaszczyste ścieżki podobnie jak w lesie koło Obornik Śląskich. Na skraju lasu wojskowy teren otoczony płotem z drutem kolczastym. Wszędzie tabliczki zakaz wstępu. Polskie wojsko to śmiech i satyra. Wzięli by się lepiej za pomoc powodzianom, a nie siedzieli i pili w zamkniętych bazach/koszarach.
Podjazdy i zajazdy, czyli sama przyjemność. Jak wjechałem do lasu zaczęło lekko kropić, 10 razy podjechałem i zjechałem z tamtejszego wzniesienia. Mimo wiatru jechało się dobrze.
W ciągu dnia przechodziła lekka burza z deszczem. Aby dzień nie był stracony, a więc bez roweru, padła propozycja nocnej jazdy. Lubię jeździć gdy jest ciemno, świat wygląda inaczej, a przy szybszej jeździe pozostaje nutka niepewności co kryje się w ciemnościach i czy zdąży się wyhamować. Tempo mocno rekreacyjne.
Miała być w komplecie jeszcze Ślęża, ale kolegę pokonała kontuzja kolana. Objazd gozdnicy, podjazd pod schronisko "pod wieżycą", następnie na tąpadła i na radunię. Bardzo lubię trasę przez wzg oleszeńskie. W nocy przeszła potężna burza, było bardzo ślisko. Mokre kamienie i trawa wraz z moim dancing ralphem na tyle to niezbyt dobre połączenie:) W drodze powrotnej nogi podawały i jechało się bardzo dobrze. Średnia na asfalcie w dordze powrotnej do granic wrocłwaia wyniosła 30 km/h.