Przed przyszłotygodniową imprezą. Co prawda nie właściwym bojem, ale przyszedł mi do głowy ten tytuł. Skąd taki tytuł: po pierwszym kolokwium z chemii organicznej 2 w, prof. Skarżewski tak skomentował wyniki :) Jak ten czas leci.
Wyszedłem z domu o stałej godzinie, ale pod koniec trasy zaczęło już się robić ciemno. Dni wyraźnie są co raz krótsze, a wieczory zimniejsze, po raz pierwszy od dawna było mi zimnawo w krótkim rękawku.
Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio byłem na Ślęży. Pełno turystów na szlakach. Trasy wokoło Ślęży w większości kamieniste lub błotniste. Właściwy podjazd straszliwie kamienisty, ostatnio obiło mi się o uszy, że nawieźli tam pełno kamieni i potwierdziło się to. Wręcz nie szło jechać, tragedia. Nachylenie nie jest zbyt wysokie, ale kamienie wielkości pięści mocno utrudniają jazdę. Albo przednie koło się uślizguje, albo tył boksuje. Na szczęście prowadziłem tylko króciutki kawałek. Wszyscy ludzie chodzą bokiem i rozdeptują Ślężański Park Krajobrazowy, bo po tych kamieniach nie idzie nawet chodzić. To jest Polska właśnie, w czechach byłby asfalt lub elegancki szuter. Na szczycie pełno ludzi, w tym najwięcej młodzieży spożywającej browary. Zjazd z powodu kamieni bardzo nie fajny, zero przyjemności, tylko ogień w rękach. Następnie wjechałem jeszcze na Radunię, aby mieć komplecik.