Strasznie goroąco dziś na dworze. W słońcu temp przekraczała 33 stopnie od rozgrzanych ulic. W lesie Rędzińskim panował fajny chłodek, tylko 23,6 stopnia - 10 mniej, niż w centrum miasta.
W dziesiejszym wyjaździe na ślężę (wjątkowo nie lubię tego pagórka) brało udział 8! osób - więcej niż na ustawkach z FR.org... Dodatkowo przez chwilę toważyszyły nam 2 osoby, czyli razem 10. Z FR.org oprócz mnie byli 3 koledzy, a więc byliśmy w większości. Dodatkowo były 2 panny, w tym jedna na (semi)slickach tak na oko 1,4 na meridzie MTB z RS Pike'm ustawionym na max skok nawet na podjeździe! Tempo było przyzwoite, średnia do z wro do sobótki wyniosła 26,4. Mimo pewnych głosów, aby z tąpadła żółtym atakować szczyt ze strony osoby na slickach (najgorsza z możliwych opcji), wybraliśmy choć niejednogłośnie dojazd traktem bolka do polany z dębęm, a następnie na szczyt. Ja osobiście byłem za trochę ambitniejszą trasą przez wieżycę i dalej drogą piotra włosta, ale wybrano łatwiejszy wariant. Podjazd żółtym uciążliwy, ale całość podjechałem, nie pokona mnie jakaś tam ślęża. Na szczycie jak zwykle dużo ludzi, choć na zjeździe w miarę luźno. Powrót do wro identyczną trasą jak przyjazd, tzn przez pustków żurawski, ręków i nasławice. Próbowano mi wmówić, że odcinek z tąpadła do polany z dębem jest o wiele krótszy od tego od polany z dębem na szczyt. Sprawdziłem na mapie: 1,5 km kontra 1,5 km z dokładnością do 100 m. Chciałem uniknąc tego pierwszego ze względu na fatalny podjazd - naszczęście grupa dała się przekonać, choć nie wszyscy. Jeśli jeździ się na oponach szosowych można sobie popodjeżdżać na tąpadła, ale nie pchać się na szczyt ślęży - szczególnie żółtym, gdzie prawie cały czas przy takich oponach trzeba prowadzić rower.
Na tąpadła, konkretnie na polance z ławkami grill urządzała sobie grupa rozśpiewanych emerytów, musieli być nieźle %, bo w kółko śpiewali ten sam tekst: Zabrałeś serce moje Zabrałaś moje sny I tylko zostawiłeś Te łzy gorące łzy
Pierwsza połowa trasy z śr. 29,41 i śr. kadencją 85. Biorąc pod uwagę czasy z zeszłego roku na tej samej trasie mogę powiedzieć, że jest dobrze ale nie rewelacyjnie. Wszystko z czasem. Czasu na jazdę brak, ostetnie egzaminy go pochłaniają. Już niedługo wakacje.
Chociaż raz na miejsce startu nie miałem daleko – tylko 400 m. Było 8 osób, w tym 2 z FR.org i jedna dziewczyna, która dawała nawet radę. Spodziewałem się tempa zaiste wycieczkowego, ale się mile rozczarowałem - średnia przez pierwsze 1,5 h jazdy wyniosła 26,7 km/h! Niestety w terenie tempo mocno spadło. Naszym celem były Grody Ryczyńskie, których na oczy nie zobaczyłem. Przejechaliśmy tylko przez całkiem fajny las z mnóstwem komarów - pewnie był zalany przez Odrę. Teren w lesie leciutki, tzn. trochę płytkich kałuż. W drodze powrotnej zakupy w Oławie i kolejny postój na łące w Gaju Oławskim na tym razem grody PIAST'owskie w butelkach półlitrowych (ja o suchym…). Po krótkim odpoczynku odłączyliśmy się z kolegą Mix'em, którego następnie holowałem i ruszyliśmy do wro. Nie powiem wiatr centralnie w twarz "trochę" przeszkadzał w jeździe, ale kolarstwo to trudny sport, więc musiało tak być. Wycieczka udana, mimo, że było zimno. Gdybym nie założył długiego rękawa, tylko rękawki – to bym chyba rano zamarzł :/
Zaliczyliśmy dziś las rakowiecki, wodowskaz w Trestnie, labirynt w parku brochowskim oraz 3 wrocławskie wzgórza: stok narciarski, skarbowców oraz grabiszyńskie. Nie obyło się bez gleby. Kolega Mix' jadąc przodem po zarośniętym wale nad widawą zatrzymał się żeby przepuścić ludzi idących z przeciwka. Naglę patrzę, a kolegi nie ma. Okazało się, że leży 2 m niżej w chaszczach - głównie w pokrzywach.
Na koniec: zbliżają się wybory, więc mała agitacja wyborcza nie zaszkodzi. Wiadomo, że szanse mają jedynie Kaczyński i Komorowski, ja jednak głosować będę na osobę, którą znam osobiście. Z Kornelem Morawieckim miałem Analizę 1 w + ćw, na zajęciach więcej czasu poświęcał na rozmowy o życiu i świecie, niż na realizację materiału. Jest człowiekiem szczerym i uczciwym, nie to co pozostali kandydaci. Żyje może trochę wspomnieniami minionych czasów, ale to nie szkodzi. Na jego kursie więcej nauczyłem się o życiu, niż matematyki, ale nie żałuję - warto było poznać takiego człowieka.
Reperezentacja FR.org w sile osób 3 pojaiwła się dziś na kolejnym etapie OMW w lesie osobowickim. Komary niemiłosiernie cięły, do tego organizatorzy wykazali się brakiem profesjonalizmu. Łącznie wystartowało koło 100 osób. Po dojeździe do mety i odpoczynku na słoneczku, ruszyliśmy na bulwar koło ASP, gdzie odbywał się piknik z okazji wrocławskiego święta rowerzysty. Dołączyliśmy do 4 osób z FR.org, które brały udział w paradzie. Dobrze, że nie brałem w niej udziału, bo koledzy mocno narzekali na hałas dzwonków i ślimacze tempo. Po chwili rozmowy rozjechaliśmy się do domów.