Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2009

Dystans całkowity:274.00 km (w terenie 107.00 km; 39.05%)
Czas w ruchu:15:42
Średnia prędkość:17.45 km/h
Maksymalna prędkość:43.90 km/h
Suma podjazdów:3227 m
Maks. tętno maksymalne:219 (104 %)
Maks. tętno średnie:162 (77 %)
Suma kalorii:19480 kcal
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:39.14 km i 2h 14m
Więcej statystyk

Masyw Ślęży i Raduni

Niedziela, 25 października 2009 · Komentarze(0)
Kategoria góry
Kolejny wyjazd w ramach rowerów górskich.
Start o 6.15 na dworcu pkp. Pociągiem do Mietkowa, a z tamtąd szybki dojazd asfaltem do Sobótki. Kilka minut po 7 rano w powietrzu unosiła się mgła przez którą prześwitywało poranne, jesienne słońce - piękny widok. Na początek wjechaliśmy na Wieżycę. Następnie ostro pod górę, żeby zaraz po tym zjechać do Strzegomian, z tamtąd asfaltem do Będkowic. Powrót w teren i dojazd w okolice przełęczy tąpadła. Na szczyt nie wjażdżaliśmy bo według prowadzącego p. Porosia "leży tam śnieg"...bez komentarza. Dobrze znaną mi trasą zdobyliśmy pobliską Radunię. Zjazd niebieskim szlakiem przez wzgórza olszańskie. Na sam koniec, na wysokości Przemiłowa wraz z kilkoma kolegami nieco zabładziliśmy, tzn niebieski szlak przestał być oznakowany, przynajmniej nie było widać oznaczeń. Prowadzący nie był łaskaw odebrać telefonu, mimo kilku prób dodzwonienia się. Zdecydowaliśmy się dojechać asfaltem do Sobótki, gdzie pod sklepem spotkaliśmy grupę. Większość osób wracała do wrocławia rowerem, jednak jak słyszałem wybrali wraz z prowadzącym trasę przez nasławice, ręków itd. której nie lubię. Ruszyłem więc sam swoją trasą przez rogów sobócki [najlepsze espresso na dolnym śląsku], biskupice podgórne, mokronos. Mimo sporego przewyższenia w nogach jechało mi się wyjątkowo dobrze, trzymałem około 30 km/h. Dopiero za autostradą wiatr w twarz mnie spowolnił.
Wyjątkowo dużo było dziś awarii. Dętek poszło chyba 5, a zerwanych łańcuchów około 4. Na szlakach dużo opadłych liści, a co najgosze mokro. Było bardzo ślisko. Dwa razy Nobby Nic'ki uratowały mnie przed glebą, raz niestety nie dały rady. Na zjeździe hamując ostro przodem i tyłem, przednie koło postawiło mi w poprzek - nie ma szans musiał być tam jakiś kamień. Może gdybmym lżej hamował nic by się nie stało. Przeleciałem przez kierownicę, wstałem i pojechałem dalej.
Na koniec dodam, że wyjatkowo dużo było odcinków, gdzie trzeba było prowadzić rower, więcej niż w przesiece i karpaczu. Niektórzy żartowali, że to nie rowery, tylko turystyka górska.

profil samej trasy, bez odcinka do wrocławia:

Standard 2

Sobota, 24 października 2009 · Komentarze(0)
Kategoria wroc
Pierwszy raz po dłuższej przerwie spowodowanej pogodą i szkołą. Od razu czuć róznicę w jeździe, tzn gorzej się jeździ.

Przesieka, Karpacz

Niedziela, 11 października 2009 · Komentarze(1)
Kategoria góry
Kolejny dzień wyjazdu w ramach kursu rowery górskie.
Najpierw trasa po okolicach Przesieki zachaczając o Karpacz, później zjazd asfaltem do Jeleniej Góry na pociąg. Na szczęście była możliwość zostawienia plecaków w pokojach, więc na trasę ruszylśmy bez zbędnego obciążenia.
Trasa będąca dla mnie kwintesencją kolarstwa górskiego, szutrowe zajzdy, podjazdy pełne korzeni i oczywiście bardzo kamieniste zjazdy, nie obyło się również bez porządnej ilości błota i stromych asfaltów. Pod koniec miałem problemy z wpięciem się w spd z powodu błota oklejającego bloki. Myślełem, że asfalt nie może być bardziej stromy, niż ten na podjeździe pod orła (23%), jednak myliłem się. W przesiece i karpaczu na bocznych drogach nachylenie było powyżej 25% ! - oczywiście nie dałem rady podjechać.
profil trasy:

Trasę mogę podsumować tak: kamienie, większe kamienie i jeszcze raz kamienie.
Muszę przyznać, że przez te 2 dni poprawiłem swoją technikę jazdy w trudnym terenie i gdyby nie grupa, to niektórych zjazdów napewno bym nie zjechał, tylko prowadził.
Zjazd do Jeleniej Góry z Przeieski prowadził fajnymi serpentynami, niestety kropił deszcz i było ślisko, więc trzeba było uważać i hamować.
Na dworcu pełno ludzi czekacjących na pociąg do wrocławia. Pociąg oczywiście ze szklarskiej miał tylko 3 wagony, na szczęście podczepili dodatkowy wagon, do którego się zapakowaliśmy. Jeden przedział zajmowały same rowery.

Madzia razem z Cube'm w nieprzyzwoitej pozycji:

Maraton Ducha Gór - Szklarska Poręba

Sobota, 10 października 2009 · Komentarze(0)
Kategoria góry
Wyjazd w ramach kursu rowery górskie. Z trudem zmieściliśmy się w 16 osób do pociągu, który składał się tylko z 3 wagonów. Przedsionki i przejścia pomiędzy wagonami były zawalone rowerami. Niektórzy ludzie nawet komentowali co sądzą o takiej ilości rowerów. Pociąg dojechał do Szklarskiej Poręby Górnej 45 minut spóźniony. Szybko przemieściliśmy się na miejsce startu maratonu - dolną stację wyciągu na Szrenicę.
Trasa maratonu bardzo mi się podobała.
Najniższy punkt: 430 m n.p.m.
Najwyższy punkt: 860 m n.p.m.

Było kilka ciekawych fragmentów, w tym jeden kamienisty singiel, kilka szutrowych zjazdów też w miarę kamienistych i oczywiście podjazdy, zarówno łagodne jak i strome. Na trasie nie było tłoku, jak to zwykle bywa na innych maratonach, co pozwalało w pełni skupić się na jeździe i podziwianiu terenu.
Po przejechaniu trasy mocno się rozpadało, więc czekając na resztę osób z grupy siedliśmy w knajpie będącej bazą maratonu. Po 1,5 godzinie oczekiwania i telefonicznym zapewnieniu, że dziewczyny cały czas jadą, prowadzący się zdenerwował i ruszyliśmy z powrotem trasą maratonu w stronę przesieki. Po chwili spotkaliśmy jedyne w naszej grupie 2 dziewczyny, które były już mocno zmęczone. Jedna rzuciła rowerem mówiąc, że ma dość. Z mojej strony pełen szacunek za przejechanie trasy. W końcu zdecydowały się na zjazd do asfaltu i pociąg do Wro.
Myśmy ruszyli drogą pod reglami w stronę przesieki. Cały czas padał deszcz, w pewnym momencie ktoś złapał kapcia i baliśmy się, że przed wieczorem nie dojedziemy. Jakoś się udało.
Podsumowując trasy to w większości techniczne kamieniste zjazdy i podjazdy. Dawno nie jeździłem w tak techniocznym i ciekawym terenie.
Na koniec zobaczyliśmy wodospad Podgórnej.
Po dojeździe do ośrodka była możliwość umycia mocno zabłoconych rowerów i oczywiście objad. Okazało się, że dziewczyny z jednym kolegą, który został na mecie maratonu dojechały asfaltem.
Bardzo mnie ucieszyła możliwośc trzymania rowerów w pokojach. Madzia mogła spać niedaleko mnie.

Dworzec Wrocław Główny

Piątek, 9 października 2009 · Komentarze(1)
Kategoria wroc
Po ciemku, wieczorem na dworzec kupić bilet, bo jutro w środku nocy, tzn 5.42 pociąg. Jadę do Szklarskiej Poręby, a stamtąd terenem do Przesieki.
Co ciekawe promocja na przewóz roweru w weekendy za 1 zł trwała do 30 września, a mi udało się kupić bilet w tej promocji mimo, że jest już 9 październik.
Jak to w piątki, korki na drogach o tej godzinie są przepiękne. Ludzie więdną w autach i tracą nerwy.

Do Harfy

Środa, 7 października 2009 · Komentarze(0)
Kategoria wroc
Wychodząc z domu na zajęcia o 7, wydało mi się, że jest podejrzanie ciepło na dworze. Wracając słońce elegancko grzało i widziałem ludzi w kótkim rękawie. Aby nie zmarnować ostatniej jak sądzę okazji na jazdę na krótko, wybralem się do Harfy. Na więcej nie było czasu, bo na 4 godzinnym okienku jeszcze się wcześniej kimnąłem. W Harfie kupiłem 2 dętki i kolejne okładziny ścierne: rim wranglery 2, bo clarcks'y nie przypadły mi do gustu.

Standard 2

Poniedziałek, 5 października 2009 · Komentarze(0)
Kategoria szosa
Dalej na jednej oponie szosowej. Niedługo będę jeździć w terenie w ramach kursu rowery górskie, więc nie chce mi się już zmieniać tylnego koła.
Po otatniej jeździe nieco mnie rozłożyło, było zimno, więc katar i kaszel wraz z gorączką mnie dopadł.
Z okazji rozpoczęcia szkoły sprawiłem sobie nowe siodełko. Stare wołało o pomstę do nieba. Dziś pierwsza jazda. Bałem się, że nie będzie wygodne przy tak małej wadze, ale okazało się całkiem wporządku.