Małe podsumowanie wyjazdu: wznoszenie 7863 m czas jazdy 23:40:08 v max 71,31 max śr kad 85 kcal 22771 awarii sprzętowych poza poniższą brak.
Napęd godnie doczekał swoich dni, na szczęście mam zapasowy.
Chcę podziękować kierowcy z wro o rejestracji DW, który przepuścił mnie na zjeździe z Błędnych Skał. Bo zjazd w kolumnie ślimaczących się aut nie daje przyjemności.
Na długo zapamiętam zjazd drogą stu zakrętów wieczorem w deszczu - ciekawe doświadczenie.
Trasa nie wykonana w stu procentach, bo dopadł mnie deszcz. Na szczęście nie zmokłem, bo schowałem się pod wiatą odpoczynkową, gdzie poznałem pewnego bikera z Warszawy.
Fragment przepustu małego zbiornika retencyjnego
podjazd na Błędne Skały we megle wąską drogą ciekawe przeżycie
Kolejny dzień jazdy, ponownie zagościłem w znanych mi już rejonach (Machovski Kriż) w Czechach. Polecam jazdę transgranicznym szlakiem pieszym i rowerowym w okolicach Pasterki.
kładka na torfowisku:
ciekawy zjazd:
takie ładne grzybki, aż chciało się jeść (α-amanityna gratis):
po polskiej stronie nie ma już tablic "granica państwa, przekraczanie zabronione", natomiast po czeskiej stronie są i to nowe
Po nie rowerowym dniu (wcale nie zmarnowanym) przyszedł czas na konkretniejszą jazdę. Zdjęcia robione czym robione, więc jakość mizerna.
Ponownie zawitałem rowerem w Czechach, to piękny kraj, szczególnie podziwiany na rowerze. Super asfalty, pełno cyklotras i ładne widoki, cóż więcej potrzeba do szczęścia?
Velká Deštná 1115 m n.p.m. – najwyższy szczyt Sudetów Środkowych
Na zjeździe pobiłem rekord prędkości - 71.31 Szczerze to jakoś nie chce mi się wierzyć w 78 na MTB jak co poniektórzy raczą wypisywać. Przy kadencji 130 na blacie 48 i koronce 11 ledwo co przekracza się 70 km/h. Przy standardowych 44x11 prędkość 75 km/h jak sądzę była by osiągalna przy kadencji 140-150. Na zjeździe o min 10-12%.
Od ostatniej mojej wizyty w tamtejszym lesie nie padało, więc myślałem, że błoto trochę przeschło. Nic bardziej mylnego, błoto jeszcze większe niż ostatnio, musiało padać. Często jest tak, że w centrum miasta nie pada, a na obrzeżach owszem.
Wyjeżdżam w góry, nie będzie mnie więc do końca sierpnia, wpisów również. see you
Dawno w nim nie byłem. Okazało się, że ktoś zaorał pole między odrą, a lasem i przejazd przez nie stał się ciekawy. Bród na mokradle nie wysechł, jednak można wreszcie przejść na drugą stroną suchą nogą po workach z piaskiem. Trzy razy przejechałem singlem. Drogi w lesie mocno zarosły od powodzi.
W drodze powrotnej z blizanowic wiatr w twarz. Mimo tego nogi podawały i trzymałem 30 na liczniku. Mogę wreszcie powiedzieć, że jestem w lepszej formie, niż rok temu :)
Nie wiem dlaczego, ale ta muzyka mnie ostatnio prześladuje: