Podsumowanie roku
Czwartek, 31 grudnia 2009
· Komentarze(3)
Czas na podsumowanie roku.
Dystans roczny z Bikestatsa, nieznacznie nie zgadza się (o 7 km) z dystansem z licznika - ostatni tegoroczny dst minus zeszłoroczny. Wynika to z tego, że bikestats sumuje długości poszczególnych wycieczek. Natomiast licznik nie bierze pod uwagę cząstkowych odległości (trp), tylko zlicza całkowity dst. Mam nadzieję, że w miarę jasno to opisałem. Sprawdziałem wpisy na bikestatsie i zgadzają się z tymi prowadzonymi w wordzie i excelu.
W związku z tym, aby wyrównać dane wpisuję 7 wirtualnych km.
Rok 2009:
przejechane 5164 km
na rowerze 141 razy
czas 223:19:12, czyli 9,3 dnia
prędkość średnia 23,12 km (inna niż w bikestats, bo on nie uwzględnia sekund w czasie wycieczek)
średnia z średnich pulsów 154,4
średnia z max pulsów 188,5
prędkość max 68,9 km/h
suma podjazdów 18031 m
spalonych kcal 182'777, co odpowiada 764'739 kJ
km w terenie 765, co stanowi 14,8%
kategorie jazd:
góry 1084 km, 17,66 km/h
szosa 1423,9 km, 28,8 km/h
wroc 1992,9 km, 24,77 km/h
wroc i okolice 656,2 km, 21,26 km/h
Plan minimalny na rok 2009 wykonany, do optymalnego trochę zabrakło, nie mówiąc o maksymalnym zakładanym. Najwięcej straciłem w czerwcu - sesja mocno odbiła się na rowerowaniu. Zimny wrzesień też zrobił swoje. Ale w 2010 będzie lepiej.
Ale najważniejsze jest to, że nie zaliczyłem żadnej poważnej gleby. [Nie licząc małego OTB, bo rok bez żadnej wywrtoki to rok stracony - jeszcze mi się taki nie zdażył, a miniony sezon był już 8 poważniejszej jazdy - jak ten czas leci.]
Najlepsza akcja minionego roku: góry stołowe, kamienista szturówko-stokówka, zacnie w dół. Jadę jako drugi, nagle widzę jak kolega przedemną dziwnie "tańczy", tzn tył mu "tańczy" to w prawo to w lewo. Myślę wygłupia się lekko hamując tyłem, po chwili zauważam zielony szlaban blokujący całą szerokość drogi,
a na liczniku koło 40. wyrzut adrenaliny w tej chwili do krwi był niesamowity!!! (kto przeżył, ten wie o co chodzi - dla takich chwil warto żyć)
Z powodu kamieni pod kołami nie słyszałem jak on ostro hamuje. Od razu za klamki i zacząłem sie zastanawiwąc czy lepiej w prawo, czy w lewo się rozłożyć, (choć po obu stronach rów oraz krzaki i drzewa.), bo nie wierzyłem, że wyhamuję.
Nie wiem jak to zrobiłem, ale wyhamowałem nawet z dużym zapasem ok długości roweru.
Ten rok jeszcze bardziej utwierdził mnie w przekonaniu,
że jakże słusznym wyborem są łańcuchy wippermanna - tylko connex!
Jak komuś strzelały łańcuchy to były to głównie SRAM lub Shimano.
Plany na nowy sezon mam już sprecyzowane, w miarę dokłandnie wiem,
które trasy chcę przejechać, gdzie spędzić więcej czasu, co tylko zaliczyć, a na czym się skupić. Na których imprezach się pojawić.
Na pewno nie zaraknie czasu na trasy, do których czuję największy sentyment:
bardo, masyw ślęży, puchaczówka... Czas wreszcie ponownie zagościć w magicznym Krakowie, mieście rodzinnym mojej babci.
Na rowerze przeżyłem dużo, a chcę przeżyć jeszcze więcej.
Pozdrawiam wszystkich, którzy tu zaglądają, w szczególności tych z którymi jeździłem w minionym roku.
.
Dystans roczny z Bikestatsa, nieznacznie nie zgadza się (o 7 km) z dystansem z licznika - ostatni tegoroczny dst minus zeszłoroczny. Wynika to z tego, że bikestats sumuje długości poszczególnych wycieczek. Natomiast licznik nie bierze pod uwagę cząstkowych odległości (trp), tylko zlicza całkowity dst. Mam nadzieję, że w miarę jasno to opisałem. Sprawdziałem wpisy na bikestatsie i zgadzają się z tymi prowadzonymi w wordzie i excelu.
W związku z tym, aby wyrównać dane wpisuję 7 wirtualnych km.
Rok 2009:
przejechane 5164 km
na rowerze 141 razy
czas 223:19:12, czyli 9,3 dnia
prędkość średnia 23,12 km (inna niż w bikestats, bo on nie uwzględnia sekund w czasie wycieczek)
średnia z średnich pulsów 154,4
średnia z max pulsów 188,5
prędkość max 68,9 km/h
suma podjazdów 18031 m
spalonych kcal 182'777, co odpowiada 764'739 kJ
km w terenie 765, co stanowi 14,8%
kategorie jazd:
góry 1084 km, 17,66 km/h
szosa 1423,9 km, 28,8 km/h
wroc 1992,9 km, 24,77 km/h
wroc i okolice 656,2 km, 21,26 km/h
Plan minimalny na rok 2009 wykonany, do optymalnego trochę zabrakło, nie mówiąc o maksymalnym zakładanym. Najwięcej straciłem w czerwcu - sesja mocno odbiła się na rowerowaniu. Zimny wrzesień też zrobił swoje. Ale w 2010 będzie lepiej.
Ale najważniejsze jest to, że nie zaliczyłem żadnej poważnej gleby. [Nie licząc małego OTB, bo rok bez żadnej wywrtoki to rok stracony - jeszcze mi się taki nie zdażył, a miniony sezon był już 8 poważniejszej jazdy - jak ten czas leci.]
Najlepsza akcja minionego roku: góry stołowe, kamienista szturówko-stokówka, zacnie w dół. Jadę jako drugi, nagle widzę jak kolega przedemną dziwnie "tańczy", tzn tył mu "tańczy" to w prawo to w lewo. Myślę wygłupia się lekko hamując tyłem, po chwili zauważam zielony szlaban blokujący całą szerokość drogi,
a na liczniku koło 40. wyrzut adrenaliny w tej chwili do krwi był niesamowity!!! (kto przeżył, ten wie o co chodzi - dla takich chwil warto żyć)
Z powodu kamieni pod kołami nie słyszałem jak on ostro hamuje. Od razu za klamki i zacząłem sie zastanawiwąc czy lepiej w prawo, czy w lewo się rozłożyć, (choć po obu stronach rów oraz krzaki i drzewa.), bo nie wierzyłem, że wyhamuję.
Nie wiem jak to zrobiłem, ale wyhamowałem nawet z dużym zapasem ok długości roweru.
Ten rok jeszcze bardziej utwierdził mnie w przekonaniu,
że jakże słusznym wyborem są łańcuchy wippermanna - tylko connex!
Jak komuś strzelały łańcuchy to były to głównie SRAM lub Shimano.
Plany na nowy sezon mam już sprecyzowane, w miarę dokłandnie wiem,
które trasy chcę przejechać, gdzie spędzić więcej czasu, co tylko zaliczyć, a na czym się skupić. Na których imprezach się pojawić.
Na pewno nie zaraknie czasu na trasy, do których czuję największy sentyment:
bardo, masyw ślęży, puchaczówka... Czas wreszcie ponownie zagościć w magicznym Krakowie, mieście rodzinnym mojej babci.
Na rowerze przeżyłem dużo, a chcę przeżyć jeszcze więcej.
Pozdrawiam wszystkich, którzy tu zaglądają, w szczególności tych z którymi jeździłem w minionym roku.
.