Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2009

Dystans całkowity:54.30 km (w terenie 32.00 km; 58.93%)
Czas w ruchu:03:09
Średnia prędkość:15.02 km/h
Maksymalna prędkość:39.30 km/h
Suma podjazdów:76 m
Maks. tętno maksymalne:187 (89 %)
Maks. tętno średnie:157 (74 %)
Suma kalorii:3675 kcal
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:27.15 km i 3h 09m
Więcej statystyk

Podsumowanie roku

Czwartek, 31 grudnia 2009 · Komentarze(3)
Czas na podsumowanie roku.
Dystans roczny z Bikestatsa, nieznacznie nie zgadza się (o 7 km) z dystansem z licznika - ostatni tegoroczny dst minus zeszłoroczny. Wynika to z tego, że bikestats sumuje długości poszczególnych wycieczek. Natomiast licznik nie bierze pod uwagę cząstkowych odległości (trp), tylko zlicza całkowity dst. Mam nadzieję, że w miarę jasno to opisałem. Sprawdziałem wpisy na bikestatsie i zgadzają się z tymi prowadzonymi w wordzie i excelu.
W związku z tym, aby wyrównać dane wpisuję 7 wirtualnych km.

Rok 2009:
przejechane 5164 km
na rowerze 141 razy
czas 223:19:12, czyli 9,3 dnia
prędkość średnia 23,12 km (inna niż w bikestats, bo on nie uwzględnia sekund w czasie wycieczek)
średnia z średnich pulsów 154,4
średnia z max pulsów 188,5
prędkość max 68,9 km/h
suma podjazdów 18031 m
spalonych kcal 182'777, co odpowiada 764'739 kJ
km w terenie 765, co stanowi 14,8%

kategorie jazd:
góry 1084 km, 17,66 km/h
szosa 1423,9 km, 28,8 km/h
wroc 1992,9 km, 24,77 km/h
wroc i okolice 656,2 km, 21,26 km/h

Plan minimalny na rok 2009 wykonany, do optymalnego trochę zabrakło, nie mówiąc o maksymalnym zakładanym. Najwięcej straciłem w czerwcu - sesja mocno odbiła się na rowerowaniu. Zimny wrzesień też zrobił swoje. Ale w 2010 będzie lepiej.

Ale najważniejsze jest to, że nie zaliczyłem żadnej poważnej gleby. [Nie licząc małego OTB, bo rok bez żadnej wywrtoki to rok stracony - jeszcze mi się taki nie zdażył, a miniony sezon był już 8 poważniejszej jazdy - jak ten czas leci.]

Najlepsza akcja minionego roku: góry stołowe, kamienista szturówko-stokówka, zacnie w dół. Jadę jako drugi, nagle widzę jak kolega przedemną dziwnie "tańczy", tzn tył mu "tańczy" to w prawo to w lewo. Myślę wygłupia się lekko hamując tyłem, po chwili zauważam zielony szlaban blokujący całą szerokość drogi,
a na liczniku koło 40. wyrzut adrenaliny w tej chwili do krwi był niesamowity!!! (kto przeżył, ten wie o co chodzi - dla takich chwil warto żyć)
Z powodu kamieni pod kołami nie słyszałem jak on ostro hamuje. Od razu za klamki i zacząłem sie zastanawiwąc czy lepiej w prawo, czy w lewo się rozłożyć, (choć po obu stronach rów oraz krzaki i drzewa.), bo nie wierzyłem, że wyhamuję.
Nie wiem jak to zrobiłem, ale wyhamowałem nawet z dużym zapasem ok długości roweru.

Ten rok jeszcze bardziej utwierdził mnie w przekonaniu,
że jakże słusznym wyborem są łańcuchy wippermanna - tylko connex!
Jak komuś strzelały łańcuchy to były to głównie SRAM lub Shimano.

Plany na nowy sezon mam już sprecyzowane, w miarę dokłandnie wiem,
które trasy chcę przejechać, gdzie spędzić więcej czasu, co tylko zaliczyć, a na czym się skupić. Na których imprezach się pojawić.
Na pewno nie zaraknie czasu na trasy, do których czuję największy sentyment:
bardo, masyw ślęży, puchaczówka... Czas wreszcie ponownie zagościć w magicznym Krakowie, mieście rodzinnym mojej babci.

Na rowerze przeżyłem dużo, a chcę przeżyć jeszcze więcej.

Pozdrawiam wszystkich, którzy tu zaglądają, w szczególności tych z którymi jeździłem w minionym roku.
.

Co raz bliżej święta…

Poniedziałek, 21 grudnia 2009 · Komentarze(3)


Święta to magiczny czas, z okazji jego nadejścia oraz nowego roku życzę wszystkim sezonu rowerowego jeszcze lepszego, niż poprzedni. Więcej przejechanych km, więcej metrów przewyższeń, lepszych czasów w zawodach. Aby nowy sezon nie przyniósł żadnych gleb, zejść kapitańskich czy przysłowiowych zgonów.
Życzę również wam i sobie żadnych awarii, lepszej pracy amortyzatora, fajniejszych tras oraz tego co najważniejsze - czerpania jak najwięcej przyjemności i zadowolenia z jazdy, bo w końcu po to jeździmy rowerem.

Mini Nocna Masakra 2009

Sobota, 5 grudnia 2009 · Komentarze(2)
Kategoria wroc i okolice
Od dawna szykowałem się na tą imprezę i warto było. Jazda w nocy jest wyjątkowa, wyostrzają się zmysły, świat wygląda zupełni inaczej. Zawsze lubiełm jeździć rowerem w nocy.
Zgłoszonych na MNM było 255 osób, w tym 89 rowerzystów, reszta pieszo. Baza rajdu mieściła się w ośrodku jeździeckim w Kątnej 20 km od wro.
Start o 18, po krótkiej odprawie technicznej. Po rozdaniu map i przeanalizowaniu położenia punktów kontrolnych wybraliśmy optymalną kolejność ich zdobywania : 1,3,8,10,6,2,7,9,5,4 zgodną z zasadą, że najdalsze na początek. Niestety, ekipa BIKEstatsa: akitigra, blase, Galen, WrocNam i parę innych osób, których nie znam, ruszyliśmy o 18.07, bo czekaliśmy na 3 spóźnialskich, którzy i tak następnie częściowo odłaczyli się od grupy.
W powietrzu unosiła się mgła, mimo dobrego oświetlenia widoczność sięgała ok 10 m, ale nie narzekam przynajmniej atmosfera była bardziej tajemnicza.
Na trasie zalegały ogromne ilości błota. Nie pamiętam nawet kiedy ostatnio jeździłem po takim błocie. Co chwilę tylnie koło mi uciekało - na tyle ujeżdżam Dancing Ralph'y :), ale przód dawał radę.
Z awari zdarzyła się tylko jedna, zerwany łańcuch WrocNama.
Atmosfera podczas całej imprezy była rewelacyjna, podczas jazdy co chwilę słychać było jakieś żarty.
Osiągnięty czas może nie rewelacyjny, ale nikt nie przyjechał tu się ścigać, tylko dobrze bawić. Myślę, że z całkowitego czasu można by spokojnie urwać 1 h. Sam czas postoju wynosił 1h42m. Trochę nie rozumiałem grupy, tnz na asfaltach, gdzie można było cisnąć te 26-27 km/h (bo szybciej za zimno), wszyscy jakoś się ociągali. Natomiast w terenie tempo miejscami było fajne.
Rower po imprezie jest upier****** błotem na maxa, inaczej tego określić nie mogę, chyba że napiszę bardziej epicko: madzia zażywała kąpieli błotnych.

przed startem

foto akitigra

na trasie

foto akitigra