Na białow. Dziwnie się jechało, jakbym był zawieszony w przestrzeni, czy pływał. Głupie uczucie, wyszedłem chyba z wprawy. Bardzo dobra była dziś przejrzystość powietrza, jak na dłoni było widać nasz lokalny kochany pagórek (Ślężę), Sowie również były dobrze widoczne. W oddali majaczyły karkonosze. Myślę, że dostrzegłem dziś Śnieżkę. Ah Śnieżka... Bardzo pozytywny dzień, ciężko było wstać ale świat wynagrodził ten trud.
Nie przepadam za metalem, ale ten utówr to muzyka dla uszu.
Wystartowałem dziś w 3 etapie OMW w MTBO. Zupełnie nie miałem na to ochoty, ale i tak musiałem się tam pojawić z powodu odbioru dyplomów i medalu, miejsce na podium (1 lub 2 w zależności od wyników konkurentów) zagwarantowałem sobie 2 poprzednimi startami. Tym razem start bez rozeznania terenu, nogi też nie podają, bo ostanio nie jeżdżę.
Mimo wszystko wygrałem dzisiejszy 3 etap. Jechało się źle, dodatkowo psycha siadała. W poprzednich edycjach zawsze ktoś czekał na mnie na mecie. Łapałem się podczas dzisiejszej jazdy, że o tym myślałem, że jadę w jakimś celu na metę. Zaraz jednak uświadamiałem sobie, że dziś tak nie będzie:(
Podsumowując: 1 etap - 2 miejsce 2 etap - 1 miejsce 3 etap - 1 miejsce
Zostałem Mistrzem Wrocławia w MTBO w najsilniejszej kategorii M-20.
Przykro to powiedzieć, ale nie cieszy mnie to:( Takie życie.
Test koła po naprawie, dookoła domu. Wróciło już w środę. Na więcej nie miałem siły.
Dziś 1 września. Przez ostatnie lata ten dzień przynosił nostalgię, wpomnienia i smutek. W tym roku jest zupełnie inaczej. Polubiłem ten pozytywny dzień. Tyle miłych chwil z nim się wiąże.