Wreszcie uporałem się z pewnymi problemami i mogę ponownie zacząć dodawać wpisy. Robi się zimno, więc co raz częściej zamiast normalnej jazdy trzeba będzie wybierać trenażer. Wpisów z jazdy na trenarzeże dodawać nie będę, bo nie uważam tego za rowerowanie.
Nie pamiętam nawet kiedy ostatnio jeździłem na oponach 1.0 Z racji, że miałem takową założoną do jazdy na trenarzeże to nie zmieniłem. Polskie drogi zdecydowanie nie są dostosowane do opon 1.0 kolejny raz się o tym przekonałem.
Nie mam czasu ani ochoty na tworzenie długich opisów, zamiast tego kilka zdjęć w jednym poście. Tereny wręcz stworzone do jazdy, do tego piękne widoki. Trzeba będzie jeszcze kiedyś powrócić w te rejony, bo jak zwykle było za mało.
zbiornik sosnówka
dziki wodospad
karkonoski park narodowy
oficjalnie zakaz wjazdu, nieoficjalnie to już inna historia
Na koniec fota z podjazdu na przełęcz Karkonoską. (robione telefonem, bo jechaliśmy bez zbędnego obciążenia) Podjazd może legendarny, ale dla mnie bez rewelacji, spodziewałem się czegoś trudniejszego. Przedniego koła nie podnosiło, tylko w 3 miejscach użyłem najmniejszego przełożenia 28x32, które i tak nie jest tak małe (zwykle w mtb jest 22x32).
Wreszcie można było suchą oponą pojeździć, przez ostatnie 2 dni zawsze padało jak chciałem wyjść na rower. Korki w mieście jak zwykle piękne. Całkiem dobrze się jechało labirując pomiędzy autami z rozdrażnionymi kierowcami. Dystans skromny, bo jechałem załatwić pewną sprawę.
Już jutro skoro świt wyjeżdżam w Karkonosze na ponad tydzień. See you
Wybrałem się dziś na krótką pętelkę w stronę wzgórz trzebnickich. Spodziewałem się dobrej dyspozycji po powrocie z gór, jednak mocny wiatr wyjątkowo przeszkadzał. Parę razy mocniejszy podmuch mocno zachwiał rowerem, miałem problemy z utrzymaniem toru jazdy. Do tego trochę zimno, raz słońce, a raz deszczowe chmury. Dziś 1 września, trochę dziwne uczucie, że po tylu latach nie ma dziś szkoły.
Na dodatek kierowcy, a raczej bydło z wioch o rejestracjach DOL, DTR, DOA jak zwykle cwaniakują na drogach. Na rondzie tuż przede mną z pasa na wprost takowy osobnik skręcił w prawo (ja byłem na prawym pasie)
Pierwszy raz ze wzgórz trzebnickich zobaczyłem rosnący pylon mostu rędzińskiego. Jest naprawdę wysoki, a urośnie jeszcze drugie tyle.
Małe podsumowanie wyjazdu: wznoszenie 7863 m czas jazdy 23:40:08 v max 71,31 max śr kad 85 kcal 22771 awarii sprzętowych poza poniższą brak.
Napęd godnie doczekał swoich dni, na szczęście mam zapasowy.
Chcę podziękować kierowcy z wro o rejestracji DW, który przepuścił mnie na zjeździe z Błędnych Skał. Bo zjazd w kolumnie ślimaczących się aut nie daje przyjemności.
Na długo zapamiętam zjazd drogą stu zakrętów wieczorem w deszczu - ciekawe doświadczenie.
Trasa nie wykonana w stu procentach, bo dopadł mnie deszcz. Na szczęście nie zmokłem, bo schowałem się pod wiatą odpoczynkową, gdzie poznałem pewnego bikera z Warszawy.
Fragment przepustu małego zbiornika retencyjnego
podjazd na Błędne Skały we megle wąską drogą ciekawe przeżycie
Kolejny dzień jazdy, ponownie zagościłem w znanych mi już rejonach (Machovski Kriż) w Czechach. Polecam jazdę transgranicznym szlakiem pieszym i rowerowym w okolicach Pasterki.
kładka na torfowisku:
ciekawy zjazd:
takie ładne grzybki, aż chciało się jeść (α-amanityna gratis):
po polskiej stronie nie ma już tablic "granica państwa, przekraczanie zabronione", natomiast po czeskiej stronie są i to nowe