Wychodząc z domu na zajęcia o 7, wydało mi się, że jest podejrzanie ciepło na dworze. Wracając słońce elegancko grzało i widziałem ludzi w kótkim rękawie. Aby nie zmarnować ostatniej jak sądzę okazji na jazdę na krótko, wybralem się do Harfy. Na więcej nie było czasu, bo na 4 godzinnym okienku jeszcze się wcześniej kimnąłem. W Harfie kupiłem 2 dętki i kolejne okładziny ścierne: rim wranglery 2, bo clarcks'y nie przypadły mi do gustu.
Dalej na jednej oponie szosowej. Niedługo będę jeździć w terenie w ramach kursu rowery górskie, więc nie chce mi się już zmieniać tylnego koła. Po otatniej jeździe nieco mnie rozłożyło, było zimno, więc katar i kaszel wraz z gorączką mnie dopadł. Z okazji rozpoczęcia szkoły sprawiłem sobie nowe siodełko. Stare wołało o pomstę do nieba. Dziś pierwsza jazda. Bałem się, że nie będzie wygodne przy tak małej wadze, ale okazało się całkiem wporządku.
Półszosa cd. Wczoraj padało, więc nie wybałem się na rower. W weekend miałem okazję przejechać pół Polski koleją i co tu dużo mówić - tragedia. Pociągi wleką się straszliwie. Na trasie wrocław - opole po niedawnym remoncie prędkość szlakowa wynosi 160, a pociąg tylko przez krótki fragment jechał 120, a resztę znacznie wolniej. Trochę lepiej jechało się Intercity z warszawy do poznania. Przez długi czas pociąg jechał 140-145, choć mógłby 160, średnia v ruchu wwa-poz wyniosła 119, to i tak nieźle. O wiele gorzej z poznania do wrocławia. Nie mogę zrozumieć dlaczego z wrocławia do warszawy najkrócej jedzie się 5:14, a w lini prostej to tylko 300 km.
Kategoria szosa, a powinno być pół-szosa, bo na przód założyłem koło ze slickiem. Żeby założyć wreszcie na tył, muszę jeszcze wyczyścić drugą kasetę, a wyjątkowo mi się nie chce.
Zachciało mi się prawdziwego terenu i z głównej drogi skręciłem w polną, w stronę Odry. Wpakowałem się w porządne błoto i krzaki, jakoś przebrnąłem i dotarłem do pola uprawenego otoczonego lasem. Nie było możliwości dalszej jazdy, wiec zawróciłem.
Zgodnie z coroczną tradycją itd, przyszła pora na Bardo. Lasy są bogactwem tego terenu, do tego dochodzą szutrówki o różnym nachyleniu i piękne widoki. Jesień jest już tu wyraźnie widoczna, nie to co we Wrocławiu. Ludzi na szlakach wogóle nie widać, dopiero od urwiska. Przełęcz Łaszczowa Świetne miejsce na odpoczynek Eleganckie zjazdy