Znowu momentami miałem problemy z utrzymaniem się na rowerze. Jak zaczęło padać to zawróciłem. Nie lubię jeździć w deszczu, jednak niektórym sprawia to wyraźnie przyjemność.
Na początek pokonaliśmy parę podjazdów wzgórz trzebnickich. Dalej już płasko, ale pod wiatr. Koło, a raczej przed Dobroszycami stery w rowerze Rafała wyziąneły ducha. Pewnie poszły łożyska, zaczęły skrzypieć i nie dało rady skręcać kierownicą. Taka ostra kierownica, dla odmiany od ostrego koła. Na szczęście do Oleśnicy nie było daleko i można było się przesiąść na PKP. My natomiast pojechaliśmy dalej, przejechaliśmy przez fajny las. Tak na marginesie to w okolicach Oleśnicy w kierunku na Ostrów są całkiem pokaźne lasy. Trzeba będzie się kiedyś wybrać. Ostatnia część trasy na szczęście z wiatrem. Wstąpiłem też na Stadion Olimpijski, gdzie Sparta pokonała Unię Tarnów 59:31 Dzięki Panowie i do następnego.
Wracając do domu koło ogrodu botanicznego zauważyłem emerytkę stojącą na środku jezdni (pomiędzy przeciwnymi pasami). Przyszło mi do głowy, że pewnie szykuje się aby przechodzić w niedozwolonym miejscu. Jak tylko przejechały wyprzedzające mnie auta, dostała takiego przyspieszenia i weszła centralnie na mój tor ruchu. Na szczęście liczyłem się z tymi. Hamowanie było ostre, wyjątkowo nie lubię jak tylna opona stoi w miejscu podczas hamowania (szczególnie na asfalcie), słychać wtedy jak się zużywa, a to boli. Emeryci, podobnie jak dzieci i pijani są nieobliczalni. Wielokrotnie byłem świadkiem jak emeryt nie patrząc na auta wkracza na jezdnie, bo mu się spieszy (chyba raczej na cmentarz). Jakbym w nią pierdo%$*@, to nieżle bym ucierpiał, nie mówiąc o stratach w sprzęcie, bo jechałem dość szybko. Ale kur#@ bym nie odpuścił, dochodził bym zwrotu kosztów, choćby na drodze cywilnej. Bo nie po to kupuję ubezpieczenie od odpowiedzialnosci cywilnej w razie czego jakbym to ja spowodował, bo ktoś by mi pewnie nie odpuścił, to dlaczego ja jako poszkodowany miałbym odpuścić? Nieźle mnie to wyprowadziło z równowagi.