nocny wrocław milenijny, stadion, leśnica, lotnisko. Na przejeździe wyczekałem się długo na pociąg, którym okazał się szynobus. Już chciałem przemknąć pod szlabanem. Dobrze, że tego nie zrobiłem, bo w ciemnościach po drugiej stronie torów stał bus z sokistami. Ma się to wyczucie.
Na lotnisko w ekspresowym tempie, bo ciężko było mi się zwlec z łóżka. To moja duża słabość, że lubię spać. Ostatecznie zdążyłem i dostałem banana. Ś leciał w tropiki z postojem w kraju wiatrów i wody.
Przeprawa promem towarowym w Karsiborzu, następnie starym mostem na wyspę karsibór. Obok w budowie jest nowy most. Stary ma zostać rozebrany po ukończeniu nowego. Była to więc nasz ostatnia jazda tym mostem. Do latarni dojechaliśmy obok budowy gazoportu LNG. Widok z góry robi wrażenie. Powrót pociągiem przyspożył nam trochę emocji. Okazało się, że w tlk z całkowitą rezerwacją miejsc nie można przewozić rowerów (czyli kupić na nie biletów). Dzięi pomocy miłego pana rowerzysty który oprowadził nas po paru sklepach rowerowych w jednym z nich dostaliśmy kartony do których spakowaliśmy nasze rowery. Zamiast 9,1 za rower płaciliśmy 4,5 za bagaż, więc się nawet opłacało:)
Podsumowując dystas wrocław-morze 453km pokonaliśmy w 17:49, czyli średnia ok 25,5.
Dziękuję Asiu za ten wyjazd, bez Ciebie na pewno sam nie porwałbym się na takie wyzwanie. Zawsze w chwili słabości byłaś dla mnie wsparciem i motywacją do zmagania się z trudami jazdy, szczególnie z ciężkim plecakiem.