wcześniej kątna, później kopalnia kruszywa, nadolice i cmentarz żołnierzy niemieckich. W lesie jacyś ludzie właśnie pakowali skradzine choinki do terenówki... Na leśnym parkingu młodociany dzięcioł cicho stukał w drzewo.
Kolejny już start w Mini Nocnej Masakrze. Trasę pokonujemy w 10 osobowej grupie. W kierunku przeciwnym od numeracji punktów na mapie. Wybór tej kolejności spowodował, że do niektórych punktów nawigowanie było myślę trudniejsze, niż w przypadku pokonywania trasy zgodnie z numeracją na mapie - ale czy o to chodzi, żeby było łatwo? Już na starcie nam się nie spieszyło 20 min czekaliśmy na szefa BikeStatsa Błażeja. Już po zaliczeniu pierwszego punktu usłyszałem "to będzie pamiętna noc". Na trasie 2 awarie: komuś strzelił łańcuch, innemu gałąź wkręciła się w szprychy, chwila na naprawę i w drogę. W Bagnie zrobiliśmy dłuższą przerwę tak z 15 min, co po niektórzy zdążyli podobno obalić jakieś Piasty :) Start w grupie można powiedzieć "weteranów MNM", to już któraś z koleji dla większości. Impreza ma niesamowity klimat, warto jeździć na nią co roku.
Wyników jeszcze nie ma. Na pewno zajęliśmy piewsze miejsce wśród drużyn 8-10 osobowych. Wszystkie punkty zaliczone, bo o to w tym wszystkim chodziło. Do kolejnej MNM zostało 364 dni...