W 1/4 trasy ujrzałem ciemne chmury oraz pioruny uderzające w ziemię. Decyzja jedna: w tył zwrot. 2 minuty przed domem zaczęło padać więc schowałem się pod wiatą na przystanku i przeczekałem deszcz. W dniu dzisiejszym ja kontra burza wypadł remis.
Hak ramy już naprostowany, mimo to rozglądam się za nowym. Wątpię abym dostał takowy w "Królewskim Stołecznym i Rezydencjalnym Mieście Wrocław", taką nazwę nosił kiedyś Wrocław. W dzień upał ponad 30 stopni, a pod wieczór tylko 22.5 i przyjemny wiaterek. Po dniu przerwy jeździło się bardzo dobrze.
Tereny wręcz stworzone do jazdy. Gęsta sieć stokówek o bardzo różnym nachyleniu. Las jest bogactwem tego rejonu. Jedynie upał na dworze przeszkadzał w jeździe.
tak, tędy jechaliśmy do góry
nachylenie bardzo zacne + luźne kamienie = z podjazdu zrobiło się podejście
fort w srebrnej górze
paralotniarze
a oto i efekt dzisiejszej zabawy (dodam, że to hak przerzutki): na szczęście wózek przerzutki się nie skrzywił za bardzo:)
Potrenowałem trochę podjazdów i zjazdów, następnie na luzie przejechałem kawałek i wróciłem do domu. A już jutro skoro świt góry bardzkie i może sowie.