Kotlina Kłodzka + Czechy Tour, dzień 1
Sobota, 11 lipca 2009
· Komentarze(0)
Kategoria góry
Dzień przed wyjazdem spotkałem się z Rafałem (z Piotrkowa Trybunalskiego) w celu dogadania szczegółów. Jeśli wybór konkretnego pociągu można nazwać szczegółem.
Pobudka o 6 rano, o 7 podjechałem pod metę na wyspie Słodowej, w której Rafał nocował. Krótka podróż na dworzec PKP, w sobotę rano na mieście prawie nikogo nie ma – szok!
Pociągiem dojechaliśmy do Kamieńca Ząbkowickiego. Jak zwykle w pociągu nie obeszło się bez atrakcji, dwaj panowie, jak okazało się później pracownicy PKP „po służbie” spożywali browary w wagonie dla podróżnych z większym bagażem ręcznym, debatując jednocześnie o prawdach życiowych.
Z Kamieńca ruszyliśmy na przełęcz Łaszczową w okolicach Barda, którą dobrze znam z wypadów mtb. Silny wiatr utrudniał jazdę. Zjazd z przełęczy tragiczny. Asfalt, jeżeli można to nazwać asfaltem pamięta zapewne czasy 3 Rzeszy.
Szybki przejazd przez zatłoczone Kłodzko i ruszamy drogą nr 33 w stronę Lądka. Ustalając trasę specjalnie ominąłem Jaszkową dolna i górną słuchając doniesień o nietakt dawnej powodzi i pozrywanych mostach. W Żelaźnie odbijamy na Lądek Zdrój. W Olbrzychowicah Kłodzkich widać ślady po powodzi, straż nadal wypompowuje wodę w piwnic domów. Po krótkim czasie docieramy do Lądka. Robimy postój na Rynku, na którym podczas mojej poprzedniej wizyty odbywała się giełda staroci. Czarne chmury nie zachęcają do jazdy, ale musimy ruszać na przełęcz Puchaczówkę.
Przed przełęczą robimy postój w knajpie „Puchaczówka”. Mam ogromny sentyment do tego miejsca z poprzednich wyjazdów. Panuje tu świetna atmosfera. Mógłbym siedzieć w środku całymi godzinami.
Następnie mijamy przełęcz, czarne chmury na szczęście oddaliły się w przeciwnym kierunku. Na zjeździe mijamy rowerzystę z sakwami i przyczepką, który na chorągiewce ma napis Reda – wszak to nad morzem…
Po zjeździe tradycyjnie już (w przeszłości z Puchaczówki było identycznie) czuję zmęczenie mięśni nóg, widocznie brak pedałowania i chłód na zjeździe źle działają na mięśnie.
Dojeżdżamy ponowie do drogi nr 33 i nią udajemy się do Międzylesia. Zaskakujący dla mnie był stosunkowo mały ruch na tej drodze. Końcowe 15 km były dla mnie ciężkie, wlekłem się 20 na godzinę, mimo w miarę płaskiego terenu. Brak glukozy i glikogenu robią swoje.
W Międzylesiu znajdujemy nocleg w agroturystyce (jechaliśmy bez zarezerwowanych), skaczemy do sklepu po jedzenie i na tym kończy się pierwszy dzień jazdy.
Statystyki z gps:
Całkowite wznoszenie 1226m
Całkowity spadek 1131m
Czas postoju 2h32m
Profil trasy:
Trasa:
Kamieniec Ząbkowicki - Laskówka - przełęcz Łaszczowa - Wojciechowice - Kłodzko - Żelazno - Olbrzychowice Kłodzkie - Lądek Zdrój - Stronie Śląskie - Sienna - przełecz Puchaczówka - Idzików - Bystrzyca Kłodzka - Roztoki - Międzylesie
Dziś 8 etap Tour de France.
1.SANCHEZ L. GCE 4h 31' 50"
2.CASAR S. FDJ 00' 00"
3.ASTARLOZA M. EUS 00' 00"
klasyfikacja generalna:
1.NOCENTINI R. ALM 30h 18' 16"
2.CONTADOR A. AST 00' 06"
3.ARMSTRONG L. AST 00' 08"
Pobudka o 6 rano, o 7 podjechałem pod metę na wyspie Słodowej, w której Rafał nocował. Krótka podróż na dworzec PKP, w sobotę rano na mieście prawie nikogo nie ma – szok!
Pociągiem dojechaliśmy do Kamieńca Ząbkowickiego. Jak zwykle w pociągu nie obeszło się bez atrakcji, dwaj panowie, jak okazało się później pracownicy PKP „po służbie” spożywali browary w wagonie dla podróżnych z większym bagażem ręcznym, debatując jednocześnie o prawdach życiowych.
Z Kamieńca ruszyliśmy na przełęcz Łaszczową w okolicach Barda, którą dobrze znam z wypadów mtb. Silny wiatr utrudniał jazdę. Zjazd z przełęczy tragiczny. Asfalt, jeżeli można to nazwać asfaltem pamięta zapewne czasy 3 Rzeszy.
Szybki przejazd przez zatłoczone Kłodzko i ruszamy drogą nr 33 w stronę Lądka. Ustalając trasę specjalnie ominąłem Jaszkową dolna i górną słuchając doniesień o nietakt dawnej powodzi i pozrywanych mostach. W Żelaźnie odbijamy na Lądek Zdrój. W Olbrzychowicah Kłodzkich widać ślady po powodzi, straż nadal wypompowuje wodę w piwnic domów. Po krótkim czasie docieramy do Lądka. Robimy postój na Rynku, na którym podczas mojej poprzedniej wizyty odbywała się giełda staroci. Czarne chmury nie zachęcają do jazdy, ale musimy ruszać na przełęcz Puchaczówkę.
Przed przełęczą robimy postój w knajpie „Puchaczówka”. Mam ogromny sentyment do tego miejsca z poprzednich wyjazdów. Panuje tu świetna atmosfera. Mógłbym siedzieć w środku całymi godzinami.
Następnie mijamy przełęcz, czarne chmury na szczęście oddaliły się w przeciwnym kierunku. Na zjeździe mijamy rowerzystę z sakwami i przyczepką, który na chorągiewce ma napis Reda – wszak to nad morzem…
Po zjeździe tradycyjnie już (w przeszłości z Puchaczówki było identycznie) czuję zmęczenie mięśni nóg, widocznie brak pedałowania i chłód na zjeździe źle działają na mięśnie.
Dojeżdżamy ponowie do drogi nr 33 i nią udajemy się do Międzylesia. Zaskakujący dla mnie był stosunkowo mały ruch na tej drodze. Końcowe 15 km były dla mnie ciężkie, wlekłem się 20 na godzinę, mimo w miarę płaskiego terenu. Brak glukozy i glikogenu robią swoje.
W Międzylesiu znajdujemy nocleg w agroturystyce (jechaliśmy bez zarezerwowanych), skaczemy do sklepu po jedzenie i na tym kończy się pierwszy dzień jazdy.
Statystyki z gps:
Całkowite wznoszenie 1226m
Całkowity spadek 1131m
Czas postoju 2h32m
Profil trasy:
Trasa:
Kamieniec Ząbkowicki - Laskówka - przełęcz Łaszczowa - Wojciechowice - Kłodzko - Żelazno - Olbrzychowice Kłodzkie - Lądek Zdrój - Stronie Śląskie - Sienna - przełecz Puchaczówka - Idzików - Bystrzyca Kłodzka - Roztoki - Międzylesie
przełęcz Łaszczowa© argusiol
po powodzi© argusiol
podmyta droga© argusiol
Lądek Zdrój© argusiol
Lądek Zdrój© argusiol
Lądek Zdrój© argusiol
Puchaczówka© argusiol
przełecz Puchczówka© argusiol
Sienna© argusiol
Dziś 8 etap Tour de France.
1.SANCHEZ L. GCE 4h 31' 50"
2.CASAR S. FDJ 00' 00"
3.ASTARLOZA M. EUS 00' 00"
klasyfikacja generalna:
1.NOCENTINI R. ALM 30h 18' 16"
2.CONTADOR A. AST 00' 06"
3.ARMSTRONG L. AST 00' 08"