Oficjale rozpoczęcie sezonu dla Madzi (moje było w styczniu na supie, rozpocząłem jubileuszowy 10 już sezon). Po przepracowanej na trenażerze zimie jeździ się przyzwoicie.
Mam nadzieję, że wreszcie pobiję chwalebny rekord dystansu z 2006 roku - wtedy to się jeździło. Może prędkości były mniejsze, ale liczba jazd 273 biła na głowę późniejsze lata. To były czasy!
Trasa identyczna jak wczoraj. Wszystko pięknie działa. Madzia czeka wymyta i przesmarowana na nowy sezon. Podczas smarowania sterów okazało się, że w przeciągu nowego sezonu przydałaby się ich wymiana. Pomyślimy.
Co do wymian sprzętowych to powoli szykuję się w kolejce widelec. Na celowniku jest Reba lub SID, ewentualnie R7. Pożyjemy zobaczymy.
Pierwsza jazda w nowym sezonie na Madzi w celu sprawdzenia ustawień. Wymieniłem cały napęd, stary dzięki oszczędzaniu dociągnął do końca zeszłego sezonu. Dla porównania connex przed i po (dzielnie wytrzymał xx'xxx km):
Nie stać mnie na kupowanie tandety, więc postawiłem na sprawdzone rozwiązania: kaseta SRAM, łańcuch Connex, korba XT. Nie stać mnie również na nie szanowanie sprzętu jak to inni mają w zwyczaju - widocznie mają za dużo pieniędzy, normalnie sami milionerzy.
kaseta after party:
i before:
Patrząc na starą kasetę dobrze widać które koronki najczęściej używam. Mimo nadgryzienia zębem kilometrów kasetka daje radę w zimówce.
Na nie swoim rowerze odprowadzić go do Radwanic. Dziwnie się jechało, inna pozycja, inny kąt w kolanie oraz między tułowiem, a nogami. Na ulicach, jak to w piątek piękne korki. Dystans z google earth, bo jechałem bez licznika.
Fajnie jeździ się we mgle, a najlepsze mgły są w Karkonoszach. Choćby w tym roku poranne mgły dookoła zbiornika Sosnówka. Największa mgła w jakiej jechałem była lata temu również w Karkonoszach. Ciekawie zrobiło się w okolicach Centrum nadawczego śnieżne kotły za wielkim szyszakiem na czerwonym szlaku. Mgła była tak duża, że widoczność nie była większa niż długość roweru. Na szczęście szeroką szutrówką bez problemów dotarliśmy do schroniska na Hali Szrenickiej, ale wrażenia były niesamowite i niezapomniane.
Przeglądając odmęty dysku twardego trafiłem na taki oto rysunek: (nie ma to jak humor matematyczny, ale niektórym nawet proste obliczenia choćby rowerowe wydają się problemem).