Lasy wilczyńskie, bukowy i malin z FR.org
Sobota, 10 lipca 2010
· Komentarze(0)
Kategoria wroc i okolice
W dzisiejszej wycieczce oranizowanej przez FR.org brało udział 15 osób (Z BS oprócz mojej skromnej osoby pojawiło się 2 jeźdźców). Miło było zobaczyć na forumowym wyjeździe tyle osób, a zarazem nowych twarzy. Myślę, że na BS nie ma szans na pobicie tego rekordu.
Spotkanie o 7.00 pod milenijnym, następnie ruszyliśmy grupą 13 osobową na ratunek koledze z kichą w tylnym kole (znowu presta w MTB...) na ulicę Kurkową. Po szybkim uporaniu się z awarią target na las rędziński i lesicki przez wzgórze szaniec szwedzki. Po drodze "nowsza" część grupy zgubiła się i musieliśmy na nich czekać w okolicach ujścia widawy.
Dojazd do lasów wilczyńskich bardzo uciążliwy ze względu na ociąganie się grupy. Nie mówię tu o różnicach kondycyjnych, bo każdy jeździ na ile go stać ale o ociąganiu się podczas ruszania z odpoczyku itd.
Dopiero w lesie wilczyńskim poczułem radość z jazdy. Część grupy zrobiła sobie piknik w świetnym zadaszonym miejscu biwakowym, natomiast w 10 osób ruszyliśmy na "pętlekę" kolegi Chaozz'a. W skrócie: piasek, podjazdy, zjazdy, korzenie, las, cień, gałęzie, trawa, cóż więcej do szczęścia potrzeba.
Następnie dojazd asfaletem i terenem do lasu bukowego. Tutaj podział grupy: 8 osób ruszyło asfaltem do wrocławia, natomiast stały skład został w lesie, który obfituje w świetne podjazdy i zjazdy.
Powrót do wro terenem przez las malin do skraszyna i końcówka asfaltem.
Po wyjeździe z lasu malin zaliczyłem "dół hipoglikemiczny", nogi stały się ciężkie jak z żelaza. Szybko uzupełniełem cukry batonem i po kilku km doszedłem grupę. Jak jest tak gorąco, to nawet podczas jazdy jeść się nie chce.
Dzisiejsza trasa była kwintesencją xc - szutry, piaski, podjazdy, podjazdy, podjazdy, kilka zjazdów i mnóstwo kurzu, ciut korzeni, pola, lasy i niestety dojazdowe asfalty.
Temperatura na szosie sięgała 37 stopni. Wypiłem 0,5l mojej mieszanki izotoniczno-energetycznej i 4 litry wody.
Do tego na zjeździe zgubiłem 0,5 l wody - wypadła z koszyka.
foto zyla82
.
Spotkanie o 7.00 pod milenijnym, następnie ruszyliśmy grupą 13 osobową na ratunek koledze z kichą w tylnym kole (znowu presta w MTB...) na ulicę Kurkową. Po szybkim uporaniu się z awarią target na las rędziński i lesicki przez wzgórze szaniec szwedzki. Po drodze "nowsza" część grupy zgubiła się i musieliśmy na nich czekać w okolicach ujścia widawy.
Dojazd do lasów wilczyńskich bardzo uciążliwy ze względu na ociąganie się grupy. Nie mówię tu o różnicach kondycyjnych, bo każdy jeździ na ile go stać ale o ociąganiu się podczas ruszania z odpoczyku itd.
Dopiero w lesie wilczyńskim poczułem radość z jazdy. Część grupy zrobiła sobie piknik w świetnym zadaszonym miejscu biwakowym, natomiast w 10 osób ruszyliśmy na "pętlekę" kolegi Chaozz'a. W skrócie: piasek, podjazdy, zjazdy, korzenie, las, cień, gałęzie, trawa, cóż więcej do szczęścia potrzeba.
Następnie dojazd asfaletem i terenem do lasu bukowego. Tutaj podział grupy: 8 osób ruszyło asfaltem do wrocławia, natomiast stały skład został w lesie, który obfituje w świetne podjazdy i zjazdy.
Powrót do wro terenem przez las malin do skraszyna i końcówka asfaltem.
Po wyjeździe z lasu malin zaliczyłem "dół hipoglikemiczny", nogi stały się ciężkie jak z żelaza. Szybko uzupełniełem cukry batonem i po kilku km doszedłem grupę. Jak jest tak gorąco, to nawet podczas jazdy jeść się nie chce.
Dzisiejsza trasa była kwintesencją xc - szutry, piaski, podjazdy, podjazdy, podjazdy, kilka zjazdów i mnóstwo kurzu, ciut korzeni, pola, lasy i niestety dojazdowe asfalty.
Temperatura na szosie sięgała 37 stopni. Wypiłem 0,5l mojej mieszanki izotoniczno-energetycznej i 4 litry wody.
Do tego na zjeździe zgubiłem 0,5 l wody - wypadła z koszyka.
foto zyla82
.