Standard 2
Środa, 19 sierpnia 2009
· Komentarze(0)
Kategoria wroc
Może nie związane z rowerami, ale nie mogłem się powstrzymać:
Oficjalnie radzieccy doradcy wojskowi byli uprzejmi:
-Na początku lat siedemdziesiątych co najmniej dwadzieścia razy bejbi (lecące w parach) były atakowane nad Izraelem. Nigdy nie udało się ich przechwycić, a starano się i to bardzo. Bejbi leciały z Egiptu i robiły pamiątkowe fotki, ale choć w barwach egipskich, to za sterami towarzysze, a samoloty też ruskie.
-13 stycznia 1981 w ramach lotnictwa Syrii dwa bejbi spotkały się z dwoma żydowskimi orłami, i chłopcy wymienili się po jednym samolocie;
-20 stycznia 1991 pierwszej nocy amerykańskiej inwazji na Irak, radosny farmer w F/A-18 przestał być radosny mając Akrida w dupie. Co ciekawe podobno było to Iraq self-made, bo ruscy już tam się nie udzielali. Kierowca bejbi okazał się przy tym na tyle bezczelny, a może i wyszkolony, że poszedł na całość i choć spodni nie zdjął, to ostrzelał jeszcze formację szturmowcyh A-6 i A-7 jadących z dostawą złomu, i rozgonił towarzystwo na cztery wiatry, po czym wystawiając środkowy palec ścigającym go stadom F-14 i F-15 z eskorty zwiał i tyle go widzieli. Wkrótce farmerzy opanowali całkowicie przestrzeń powietrzną nad Irakiem i dwa bejbi spadły, osaczone przez stado saudyjskich i farmerskich F-15 wspieranych AWACSem. Bez sensu było nawet startować w takich warunkach. Prawie wszystkie pozostałe zostały zniszczone na ziemi, kilka zakopano w piachu wokół swoich baz "na lepsze czasy". Zanim jednak farmerscy obrońcy demokracji opanowali AWACSami irackie niebo, było jeszcze co najmniej dwa razy wesoło. Drugiego dnia wojny samotny (może ten sam?) bejbi minął osiem F-15 eskorty, odpalił trzy Akridy do prowadzącego misję rozpoznawczą EF-111 po czym dał w palnik. Aardvark wykręcił się i z mokrą dupą zwiał przerywając misję, a orzełki z pianą na ryjach przez parę minut mogły popatrzeć jak wygląda oddalający się MiG-25. A jeszcze w niedalekim czasie dwa bejbi dogoniły dwa jankeskie F-15, odpaliły po Akridzie i zawróciły jakgdyby nigdy nic. Farmerzy wymanewrowali Akridy i wsparci przez jeszcze dwa F-15 w czwórkę pogonili za kierowcami bejbi, które zaczęły już się rozpędzać . Zmarnowali przy tym kupę podatniczej forsy, bo odpalili dziesięć rakiet, ale brak totalnego panowania w powietrzu jak zawsze okazał się dla jankesów barierą nie do pokonania.
-25 grudnia 1992 rozpędzajacy się bejbi złapany został z majtkami na kostkach przez kilka F-16. Wyłapał na cyce po Amraamie i było po wszystkim, przy okazji było to pierwsze "prawdziwe" odpalenie Amraama.
Tyle wiedzy oficjalnej. Wiedza nieoficjalna to lata `70-`80 i kilkadziesiąt naprawdę grubych i na ostro pościgów nad Polską za SR-71Blackbird wjeżdżającymi nad naszym wybrzeżem na wycieczkę radaroznawczą nad ZSRR. Niby nigdy nikt nikogo nie przechwycił, ale jakoś jankesi przestali drażnić się z Ponurym, bo przenieśli zabawę na bliski wschód i Złoty Trójkąt, pozostawiając podziwianie mumii Breżniewa satelitom.
Pewnego razu nad Koreą Północną "wedle nieoficjalnych danych" udało się ściągnać jednego SR-71Blackbird przy pomocy S-200. Po tym incydencie ornitolodzy zanotowali przedłużający się brak obecności czarnego ptactwa na niebie bardziej na północ wysuniętego z obu państw koreańskich.
Początkowo Migi 25 musiały latać w osłonie egipskich Mig21 gdyż zanim błyskawica się rozpędziła była dość bezbronna i wtedy na bezczelnego dobierały im się do du.. izraelskie Phantomy i Mirage III. Oczywiście bezskutecznie. No ale ruskich strasznie to stresowało więc zaczęli wybierać się na akcje po cichu bez zbędnego rozgłosu i o eskorty (wywiad izraelski, gdy pojawiały się Migi 21 obrazu informował swoje lotnictwo, że speedy gonzales idzie się przewietrzyć) Pilot takiego Miga informował obsługę lotniska, że idzie sobie silniczki przegazować i wytrzepać dywaniki, po czym dawał w palnik i tyle go widzieli. Strasznie się wtedy turbany do telefonów rzucali podobno.
Oficjalnie radzieccy doradcy wojskowi byli uprzejmi:
-Na początku lat siedemdziesiątych co najmniej dwadzieścia razy bejbi (lecące w parach) były atakowane nad Izraelem. Nigdy nie udało się ich przechwycić, a starano się i to bardzo. Bejbi leciały z Egiptu i robiły pamiątkowe fotki, ale choć w barwach egipskich, to za sterami towarzysze, a samoloty też ruskie.
-13 stycznia 1981 w ramach lotnictwa Syrii dwa bejbi spotkały się z dwoma żydowskimi orłami, i chłopcy wymienili się po jednym samolocie;
-20 stycznia 1991 pierwszej nocy amerykańskiej inwazji na Irak, radosny farmer w F/A-18 przestał być radosny mając Akrida w dupie. Co ciekawe podobno było to Iraq self-made, bo ruscy już tam się nie udzielali. Kierowca bejbi okazał się przy tym na tyle bezczelny, a może i wyszkolony, że poszedł na całość i choć spodni nie zdjął, to ostrzelał jeszcze formację szturmowcyh A-6 i A-7 jadących z dostawą złomu, i rozgonił towarzystwo na cztery wiatry, po czym wystawiając środkowy palec ścigającym go stadom F-14 i F-15 z eskorty zwiał i tyle go widzieli. Wkrótce farmerzy opanowali całkowicie przestrzeń powietrzną nad Irakiem i dwa bejbi spadły, osaczone przez stado saudyjskich i farmerskich F-15 wspieranych AWACSem. Bez sensu było nawet startować w takich warunkach. Prawie wszystkie pozostałe zostały zniszczone na ziemi, kilka zakopano w piachu wokół swoich baz "na lepsze czasy". Zanim jednak farmerscy obrońcy demokracji opanowali AWACSami irackie niebo, było jeszcze co najmniej dwa razy wesoło. Drugiego dnia wojny samotny (może ten sam?) bejbi minął osiem F-15 eskorty, odpalił trzy Akridy do prowadzącego misję rozpoznawczą EF-111 po czym dał w palnik. Aardvark wykręcił się i z mokrą dupą zwiał przerywając misję, a orzełki z pianą na ryjach przez parę minut mogły popatrzeć jak wygląda oddalający się MiG-25. A jeszcze w niedalekim czasie dwa bejbi dogoniły dwa jankeskie F-15, odpaliły po Akridzie i zawróciły jakgdyby nigdy nic. Farmerzy wymanewrowali Akridy i wsparci przez jeszcze dwa F-15 w czwórkę pogonili za kierowcami bejbi, które zaczęły już się rozpędzać . Zmarnowali przy tym kupę podatniczej forsy, bo odpalili dziesięć rakiet, ale brak totalnego panowania w powietrzu jak zawsze okazał się dla jankesów barierą nie do pokonania.
-25 grudnia 1992 rozpędzajacy się bejbi złapany został z majtkami na kostkach przez kilka F-16. Wyłapał na cyce po Amraamie i było po wszystkim, przy okazji było to pierwsze "prawdziwe" odpalenie Amraama.
Tyle wiedzy oficjalnej. Wiedza nieoficjalna to lata `70-`80 i kilkadziesiąt naprawdę grubych i na ostro pościgów nad Polską za SR-71Blackbird wjeżdżającymi nad naszym wybrzeżem na wycieczkę radaroznawczą nad ZSRR. Niby nigdy nikt nikogo nie przechwycił, ale jakoś jankesi przestali drażnić się z Ponurym, bo przenieśli zabawę na bliski wschód i Złoty Trójkąt, pozostawiając podziwianie mumii Breżniewa satelitom.
Pewnego razu nad Koreą Północną "wedle nieoficjalnych danych" udało się ściągnać jednego SR-71Blackbird przy pomocy S-200. Po tym incydencie ornitolodzy zanotowali przedłużający się brak obecności czarnego ptactwa na niebie bardziej na północ wysuniętego z obu państw koreańskich.
Początkowo Migi 25 musiały latać w osłonie egipskich Mig21 gdyż zanim błyskawica się rozpędziła była dość bezbronna i wtedy na bezczelnego dobierały im się do du.. izraelskie Phantomy i Mirage III. Oczywiście bezskutecznie. No ale ruskich strasznie to stresowało więc zaczęli wybierać się na akcje po cichu bez zbędnego rozgłosu i o eskorty (wywiad izraelski, gdy pojawiały się Migi 21 obrazu informował swoje lotnictwo, że speedy gonzales idzie się przewietrzyć) Pilot takiego Miga informował obsługę lotniska, że idzie sobie silniczki przegazować i wytrzepać dywaniki, po czym dawał w palnik i tyle go widzieli. Strasznie się wtedy turbany do telefonów rzucali podobno.